niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 1

~~*~~
Peter Pan

Włożyłam mój srebrny klucz do zamka, przekręciłam go w lewo i popchnęłam drzwi. Weszłam do środka, a nagłe uczucie domu wypełniło moje zmysły, kiedy położyłam moje walizki na białej, kafelkowej podłodze.
"Ciara?" Usłyszałam cichy szept. Wychyliłam głowę zza rogu, moje oczy zatrzymały się na kobiecie, siedzącej przy drewnianym stole, z gazetą z jednej ręce i kubkiem w drugiej.
"Ciocia Anne? Dlaczego do diabła nie śpisz?" Skarciłam ją.
"Oh naprawdę myślałaś, że będę spać, kiedy tu dotrzesz?" Zachichotała.
"Zgaduję, że nie." Uśmiechnęłam się. Podeszłam do małej kobiety i owinęłam moje ramiona wokół jej szczupłej sylwetki. Była ubrana w różowe spodnie od piżamy w kratę, biały top i szlafrok.
"Tak się cieszę, że tu jesteś." Wyszeptała w moje włosy, a ja przytaknęłam głową, na jej ramieniu.
"Ja też." Uśmiechnęłam się, odsuwając się od niej. Głośne ziewnięcie opuściło moje usta, kiedy rozglądałam się po kuchni.
Nic się nie zmieniło. Podłoga wyłożona białymi kafelkami, ściany w odcieniu jasnego błękitu, jasne blaty. Na prawo stał toster, obok ekspresu do kawy i paczki chleba po drugiej stronie. Lodówka pokryta była rodzinnymi fotografiami i rachunkami, które trzeba zapłacić.
"Zaprowadźmy cię do łóżka, co?" Anne zapytała, odkładając swój kubek do zlewu. "Pewnie masz jet lag od tego lotu."Uśmiechnęła się lekko. Anne przeszła obok mnie i biorąc jedną z moich walizek, ruszyła w kierunku schodów.
Wyszłyśmy zza rogu,  stałyśmy teraz na środku ciemnego salonu. Moje oczy otworzyły się w strachu, kiedy usłyszałam wielokrotne chrapanie, wypełniające pokój.
"Anne?" wyszeptałam.
"Tak złotko?" Zapytała, wchodząc powoli po schodach.
"Dlaczego to brzmi, jakbyś miała pięć niedźwiedzi śpiących w swoim salonie?" Jej delikatny śmiech spotkał moje uszy, zanim odpowiedziała.
"Równie dobrze mogłoby być." Zachichotała. "Harry i jego kumple z zespołu zostają z nami do końca miesiąca."
Skinęłam głową, podążając za nią po schodach, próbując przypomnieć sobie twarze jego przyjaciół.
"Jak mogę nie pamiętać tych chłopaków?" Zaśmiałam się, kiedy stanęłyśmy u szczytu schodów.
"Oh jestem pewna, że pamiętasz." Zachichotała. "Oni są wszędzie."
"Jest tam Harry." Urwałam.
"Poznałaś Louisa złotko." Odwróciła się w moją stronę. "Spędził z nami parę tygodni latem, wasza trójka była nierozłączna." Zaśmiała się, kiedy zatrzymałyśmy się przed drewnianymi drzwiami.
"Gemma nalegała, żebyś została w jej pokoju." Uśmiechnęła się, otwierając drzwi.
"Oh, myślałam, że zgodziłyśmy się na pokój gościnny."
"Bo tak było, ale znasz Gemmę."
"Myślę, że tak." Zaśmiałam się. " Jej upór to powód, dla którego tak dobrze się dogadujemy."
"To prawda. Jeśli wy dwie nie zgadzałybyście się co do czegoś, to piekło by się załamało." Anne zachichotała. " Jej jedyną prośbą było to, że pozwolisz jej tu z tobą zostać podczas jej wizyt."
"O mój Boże, oczywiście!" Zaśmiałam się.
"Gemma wyniosła stąd wszystkie swoje rzeczy, więc wszystko co tu jest jest twoje." Posłała mi uśmiech. "Zrób z tego pokoju swój własny złotko."
"Nie martw się, zrobię." Zaśmiała się.
Anne cicho zamknęła za sobą drzwi, odłożyła moją walizkę obok łóżka i usiadła na nim. "Usiądź." Poleciła, poklepując dłonią miejsce obok siebie, a ja zrobiłam jak kazała. Jej twarz przybrała powagi.
"Siedzę." Skinęłam głową, przyjmując ten sam wyraz twarzy co ona. Dostrzegłam lekki uśmiech na jej ustach, kiedy pokręciła na mnie głową.
"Jesteś dokładnie taka sama jak twój tata, wiesz o tym?" Uśmiechnęła się.
"Wiem." Przytaknęłam.
"Dobrze, ale mamy do porozmawiania o czymś poważnym." Stwierdziła. Przytaknęłam głową, rozumiejąc nagłą zmianę jej humoru.
"Mój brat, twój ojciec." Gestykulowała. "Dał mi list, kiedy był w szpitalu." Wyszeptała, a w jej oczach dostrzegłam zaczynające się formować łzy.
"O czym on był?" Zachęciłam ją do dalszego mówienia.

Wspomnienie

Szłam wzdłuż szpitalnego korytarza, patrząc na moje stopy. Zatraciłam się w podarciach na moich Conversach, uświadamiając sobie, że prawdopodobnie powinnam kupić nowe buty. Miały po bokach małe dziurki i białe napisy. Potrząsnęłam głową, a lekki uśmiech pojawił się na moich ustach, kiedy zrozumiałam, że nie dam się tym butą poddać. Znają tyle wspomnień. Większość ludzi ma piosenkę albo zdjęcia, a ja mam parę zdartych butów.
Podniosłam głowę, kiedy stanęłam przed drzwiami pokoju 102. Popychając drewniane drzwi, pozwoliłam sobie wejść do środka hałaśliwego pomieszczenia. Maszyny wypełniały pokój, a denerwujące pikanie wydobywało się z nich. Ten irytujący dźwięk był w tym momencie jedynym dowodem na to, że mój ojciec dalej żyje.
Pijany kierowca, uderzył w samochód moich rodziców, jadąc 150km/h przy dozwolonej prędkości 80km/h, zabijając mamę w momencie zderzenia, podczas gdy tata ledwo oddychał. A ja siedziałam spokojnie w swoim pokoju, starając się nie zasnąć, puki nie przekroczą progu naszego domu.
Podniosłam głowę, żeby spojrzeć na mojego tatę. Leżał martwo na szpitalnym łóżku, siniaki pokrywały całe jego ciało, a maska z tlenem jego twarz. Wytarłam łzy, podchodząc bliżej, ostrożnie omijając maszyny utrzymujące go przy życiu.
"Cześć tatusiu." Uśmiechnęłam się do niego. Nie chciałam mu pokazać jak załamana byłam, wiedząc, że moi rodzice, osoby, które sprawiły, że jestem kim jestem, odejdą dzisiaj.
"Cześć księżniczko." Uśmiechnął się słabo. Obserwowałam jak powoli zdjął maskę z tlenem i zrzucił ją na podłogę, zanim ujął moją dłoń. "Wszystko dla ciebie zaplanowałem."
"Co masz na myśli?" Zapytałam zdezorientowana.
"Zamieszkasz z ciocią Anne. Będziesz szczęśliwa i będziesz robić dokładnie to co będziesz chciała." Wyjaśnił. Jego oczy śledziły moją twarz, szukając jakiegokolwiek śladu tego, że zrozumiałam prawdziwe znaczenie jego słów. Skinęłam głową, dając mu znać, że wiem o czym mówi i może kontynuować. "Rozmawiałem z twoją ciocią. Jesteś ostatnią osobą z którą chciałem pomówić, zanim będę musiał powiedzieć do widzenia." Potrząsnęłam głową na jego słowa, a łzy ponownie pojawiły się w moich oczach.
"Nigdy nie mów do widzenia."
"Dlaczego nie?"
"Ponieważ mówienie do widzenia oznacza odchodzenie, a odchodzenie oznacza zapominanie." Uśmiechnęłam się, cytując mój ulubiony fragment z Piotrusia Pana.
"Nigdy nie chciałaś dorosnąć." Zachichotał.
"Raz dorośniesz, już nie możesz wrócić." Wzruszyłam ramionami.
"To prawda." Tata ścisnął lekko moją dłoń, przywracając mnie do rzeczywistości. "Powiedziałem twojej cioci wszystko, słuchaj jej." Nakazał, przyjmując rolę ojca ostatni raz.
"Obiecuję." Skinęłam głową. "Nie zawiodę cię."
"To moja dziewczynka. Trzymaj się tego, nie ważne jak bardzo byś się bała, trzymaj się tego." Uśmiechnęłam się w tym samym momencie co on, nasze usta były rozciągnięte w ten sam sposób, prawdopodobnie każdy kto by w tym momencie tu wszedł, nie zrozumiałby tego, co się działo.
"Jakieś rady?" Zapytałam, kiedy tata puścił moją dłoń, żeby przycisnąć czerwony guzik wzywający lekarza. "Kiedy poznasz tego chłopaka, nie słuchaj wszystkiego co mówi, zwróć uwagę na jego czyny." Skinęłam głową w zrozumieniu. Wstałam i pochyliłam się nad nim, żeby delikatnie ucałować jego czoło.
"Kocham cię tatusiu."
"Ja ciebie też kocham skarbie." Wyszeptał.

Teraźniejszość

"Wiesz, to co twój tata chciał dla ciebie na przyszłość jest dość specyficzne. Chciał żebyś mieszkała tutaj ze mną i Harrym i po prostu cieszyła się życiem. Jest jednak jedna dziwna rzecz do której masz dążyć." Ucichła. Jej oczy powędrowały na złożony w pół skrawek papieru, który trzymała w dłoniach. "Proszę."
Wzięłam kartkę, zdziwienie malowało się na mojej twarzy. Anne wstała, całując delikatnie moje czoło, zanim ruszyła w kierunku drzwi. Jej miękka dłoń spoczęła na klamce, gotowa, żeby ją nacisnąć, kiedy jeszcze raz się odwróciła w moją stronę.
"Nie za bardzo to rozumiem, ale powiedział żebym ci to dała, jak tylko się tu zjawisz." Uśmiechnęła się.
Zaczekałam na charakterystyczne kliknięcie drzwi, które oznaczało, że zostałam sama, zanim spojrzałam na skrawek papieru. Powoli go rozłożyłam i zaczęłam śledzić litery.
To twoje życie.
Rób to co kochasz i rób to często.
Jeśli coś ci się nie podoba, zmień to.
Jeśli nie lubisz swojej pracy, rzuć ją.
Jeśli nie masz wystarczająco dużo czasu, przestań oglądać telewizję.
Jeśli szukasz miłości swojego życia, przestań, ona sama będzie na ciebie czekała, kiedy zaczniesz robić to co kochasz.
Przestań ciągle analizować, życie jest proste.
Więc złapiesz swoją szansę i zaczniesz żyć marzeniami?
Szczerze, Co cię powstrzymuje?
Kocham, tata.
Widziałam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku i ląduje na kartce.
Wiedziałam co muszę teraz robić.

~~*~~

3 komentarze:

  1. Dziękuje za tłumaczenie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooooohhhhhhhhhhhhhhhh. To jest takie BDKSBEJDISBSJXXKGWKDJ MEGA słodkie *.*
    Następny rozdział proszę! Chcę, żeby było już rano, żeby oni już się spotkali! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo ;c
    Zagłębiam się teraz w tą historię i powiem ci, że chcę więcej tłumaczenia ^^
    Dziękuje, że to tłumaczysz jesteś po prostu złota dziewczyna jak to się mówi xd
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń